czwartek, 9 lipca 2015

123. Mała czarna

Wczoraj nadszedł dzień, który śnił mi się po nocach od miesięcy. Dzień sądu ostatecznego. Między godziną 10 a 18 miałam dowiedzieć się, czy moja ciężka praca zostanie nagrodzona, czy też okaże się, że jestem życiowym rozczarowaniem. Dzisiejszy rysunek pokazuje, że musi istnieć stan równowagi. Nie można mieć jednego dnia zbyt wiele szczęścia, żeby go nie zaburzyć. No a skoro się obroniłam to limit dziennego szczęścia się skończył.